Ukraina chce atakować Moskwę i Petersburg. Wciąż czeka na zielone światło
Według źródeł „Guardiana”, Ukraina chciałaby atakować cele położone daleko od frontu, na terytorium Federacji Rosyjskiej. Tamtejsi urzędnicy twierdzą, że przy użyciu pocisków Storm Shadow kraj byłby w stanie ostrzelać nawet Moskwę i Petersburg. Do tego jednak wymagana jest zgoda Wielkiej Brytanii, która dostarczyła tego rodzaju broń walczącej z najeźdźcą Ukrainie.
Ukraina chce atakować Moskwę i Petersburg?
Jak podkreślano na łamach „Guardiana”, informacje o planach Kijowa przekazali „wysocy rangą urzędnicy”. Jeden z nich tłumaczył, że Rosja będzie w stanie negocjować dopiero wtedy, kiedy uświadomi sobie, że jej najważniejsze miasta: Moskwa i Sankt Petersburg, są zagrożone bezpośrednimi atakami. Taką świadomość miałyby wywołać właśnie ataki na obiekty wojskowe przy użyciu rakiet Storm Shadow.
Przedstawiciele ukraińskich władz zdają sobie jednak świadomość, że takie działania są wysoce ryzykowne i do tej pory nie spotkały się z poparciem najważniejszego sojusznika – Stanów Zjednoczonych.
Prezydent Ukrainy prosił sojuszników o zielone światło
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski o zgodę na użycie broni dalekiego zasięgu do ataku na terytorium Rosji poprosił 12 sierpnia. „The Telegraph” pisał wówczas, cytując rzecznika brytyjskiego premiera Rishi Sunaka, że Kijów nie dostał zgody na użycie Storm Shadow w obwodzie kurskim.
— Zapewniamy pomoc wojskową, aby wesprzeć prawo Ukrainy do samoobrony. Jednoznacznie stwierdziliśmy, że sprzęt dostarczony przez Wielką Brytanię służy obronie Ukrainy – mówił. Co istotne, decyzja o szerszym wykorzystaniu Storm Shadow należy nie tylko do Wielkiej Brytanii. Zgodę musi wyrazić także Francja, ponieważ oba te kraje wysłały broń Ukrainie.
Osobne starania Kijów podjął w sprawie pocisków ATACMS. Zgoda na wykorzystanie tej broni zależy z kolei od Amerykanów, którzy dostarczyli ją Ukrainie. W tym wypadku również nie uzyskano jeszcze zgody na wykorzystanie ATACMS w obwodzie kurskim.